środa, 29 grudnia 2021

"Na szczytach świata" J. Kukuczka, T. Malanowski

 



Kiedy poprosiliśmy panią Cecylię Kukuczkę o złożenie dedykacji dla naszych czytelników w książce "Na szczytach świata", napisała piękne i niezapomniane słowa:

"Drogi czytelniku "Biblioteki spod Smereka". Niech ta książka będzie Twoim najlepszym przyjacielem i abyś wyniósł z niej najwięcej motywacji do życia pełnego i pięknego. A może pokochasz te góry tak, jak pokochał je Jerzy Kukuczka?"

Jerzy i Cecylia Kukuczkowie
 fot. za RMF FM
Przyjaciel jest cierpliwy i bywa, że w warunkach nieznanych, prowadzi nas za rękę tak, abyśmy zrozumieli otaczającą nas rzeczywistość. Jest łagodny, ale i prawdomówny. "Na szczytach świata" to lektura charakteryzująca się podobnymi cechami i nietrudno się z nią zaprzyjaźnić. Szczególnie jeśli ukochało się góry jak Jerzy Kukuczka. 

W 2013 roku Wojciech Kukuczka, już jako prezes fundacji Wielki Człowiek, wraz z Tomaszem Malanowskim postanawiają ponownie wydać spisane w 1989 roku dzieje Jerzego Kukuczki. Decydują się je uwspółcześnić poprzez zamieszczenie kodów QR. Pod kodami znajdują się także adresy stron internetowych tak, aby czytelnicy bez możliwości zeskanowania kodu mogli ręcznie wpisać adres do przeglądarki. Brawo! Adresy, czy też kody prowadzą do zdjęć ośmiotysięczników zdobytych przez Kukuczkę, wraz z naniesionymi nań trasami wspinaczki.

Jerzy Kukuczka w trakcie przygotowań
na kolejną wyprawę. fot. Wirtualne Muzeum
Jerzego Kukuczki


"Na szczytach świata" zawiera rozmowy Malanowskiego z Kukuczką, przeprowadzone po zdobyciu Korony Himalajów. Są to dialogi zawierające nie tylko dane techniczne i parametry, opisy tras i trudności napotkane przez wyprawy, ale również osobiste rozważania Kukuczki dotyczące kwestii moralności w górach wysokich, partnerstwa, niezależności oraz tego, co najważniejsze w życiu. 

Nasz czołowy himalaista rozpoczął swoją przygodę ze wspinaczką, jak na tamte czasy, tradycyjnie. Był członkiem Harcerskiego Klubu Taternickiego w Katowicach, w 1966 roku wstąpił do Koła
Katowickiego Klubu Wysokogórskiego i ukończył tatrzański kurs wspinaczkowy. Tatry - Dolomity - Alpy - stanowiły wtedy naturalny ciąg doświadczeń wspinaczkowych, który przed wyprawą w Himalaje czy Karakorum musiał znaleźć się w życiorysie wspinacza. Tak też było i u Kukuczki. Po drodze był również wyjazd do Bułgarii i na Alaskę, gdzie po raz pierwszy doświadczył problemów z wysokością. Właściwie to wtedy przylgnęła do niego w środowisku opinia wspinacza niesprawdzającego się na dużych wysokościach. Przestano brać go pod uwagę przy wyjazdach w góry wysokie. 

Przypomnijmy czego udało mu się dokonać pomimo początkowych przeciwności:

  1. 4 października 1979 - LHOTSE (droga klasyczna, partnerzy: A. Czok, A. Heinrich, J. Skorek, styl alpejski, bez butli tlenowych, z wyjątkiem użycia tlenu podczas snu w obozie IV)
  2. 19 maja 1980 - MOUNT EVEREST (nowa droga filarem południowym, partner: A. Czok, częściowe wspomaganie tlenem, tlen skończył się podczas ataku szczytowego)
  3. 15 października 1981 - MAKALU (nowa droga północno-zachodnią flanką i północną granią, solo, bez wspomagania tlenem, styl alpejski)
  4. 30 lipca 1982 - BROAD PEAK (droga klasyczna, partner: W. Kurtyka, bez wspomagania tlenem, nielegalne wejście)
  5. 1 lipca 1983 - GASZERBRUM II (nowa droga południowo-wschodnią granią, partner: W. Kurtyka, bez wspomagania tlenem, styl alpejski)
  6. 23 lipca 1983 - GASZERBRUM I (nowa droga południowo-zachodnią ścianą, partner: W. Kurtyka, bez wspomagania tlenem, styl alpejski)
  7. 21 stycznia 1985 - DHAULAGIRI (pierwsze zimowe wejście, partner: A. Czok, bez wspomagania tlenem)
  8. 15 lutego 1985 - CHO OJU (pierwsze zimowe wejście, partner: Z. A. Heinrich, południową ścianą, bez wspomagania tlenem)
  9. 13 lipca 1985 - NANGA PARBAT (nową drogą filarem południowo-wschodnim, partnerzy: C. Carsolio, Z. A. Heinrich, S. Łobodziński, bez wspomagania tlenem)
  10. 11 stycznia 1986 - KANCZENDZONGA (pierwsze zimowe wejście od południowej strony, partner: K. Wielicki, bez wspomagania tlenem)
  11. 8 lipca 1986 - K2 (nową drogą środkowym filarem południowej ściany, partner: T. Piotrowski - zginął podczas zejścia, bez wspomagania tlenem, styl alpejski)
  12. 10 listopada 1986 - MANASLU (nową drogą, partner: A. Hajzer, styl alpejski, bez wspomagania tlenem)
  13. 3 lutego 1987 - ANNAPURNA (pierwsze wejście zimowe od strony północnej, partner: A. Hajzer, bez wspomagania tlenem)
  14. 18 września 1987 - SZISZAPANGMA (nową drogą zachodnią granią, partner: A. Hajzer, styl alpejski, bez wspomagania tlenem)
Jerzy Kukuczka na szczycie Mount Everest 1980.
Fot. Wirtualne Muzeum Jerzego Kukuczki
Był drugim człowiekiem, po Reinholdzie Messnerze, który zdobyła Koronę Himalajów. Messner swoją książkę rozpoczyna słowami Kukuczki "Gratuluję wielkiego szlema", które polski himalaista wystosował do pierwszego zdobywcy Korony Himalajów. Daje tym samym do zrozumienia, jak ważnym przeciwnikiem był dla niego Polak. Wyścig, jaki toczył się między nimi był mocno podkoloryzowany przez media, nie oznacza to jednak, że każdy z panów  nie starał się być pierwszy na dachu świata. Przepaść, jaka dzieliła ich możliwości ekonomiczne była tak ogromna, że wynik był z góry przesądzony. Kukuczka jednak starał się swoje wejścia uczynić niepowtarzalnymi i dzięki temu dla niektórych pozostanie on himalaistą największego kalibru. Wnikliwa analiza sposobu zdobywania 14 ośmiotysięczników pozwoli na wysnucie wniosku, że szczyty świata zdobył w o połowę krótszym czasie niż Messner (8 lat kontra 16). Na 10 ośmiotysięczników wszedł nową drogą, 4 zdobył jako pierwszy zimą, 13 bez tlenu, 7 w stylu alpejskim, jeden samotnie, z jednego zjechał na nartach. Po swoich sukcesach otrzymał z Tyrolu telegram zwrotny "Nie jesteś drugi. Jesteś wielki". Tymi też słowami kończy się książka "Na szczytach świata". 


Niezwykle ciekawe są okołohimalajskie rozważania Kukuczki. Wydobycie z niego tego typu analiz sprawia, że wywiad nabiera niezwykle autentycznego rysu. Jest rozmową dwóch przyjaciół, którzy potrafią stworzyć dla siebie nawzajem bezpieczną przestrzeń. 

"W momencie gdy staje się na wierzchołku, nie ma wybuchu szczęścia. Czasem dopiero po sześćdziesięciu dniach oblężenia jesteś na górze. Doczekałeś się uwieńczenia. Ale wtedy myśli uciekają naprzód, ku następnemu celowi - bezpiecznemu zejściu, ciepłemu śpiworowi, kropli czegoś do picia. Czy to znaczy, że szczęścia nie ma? Przeżywa się je wtedy, gdy wszystko pozostaje jeszcze przed tobą, kiedy wiesz, że do celu masz jeszcze kilkaset, kilkanaście metrów, gdy jesteś tuż przed. To właśnie jest czas szczęścia."

Na zamku w Juval - J.Kukuczka, żona Messnera i Reinhold Messner.
Fot. Wirtualne Muzeum Jerzego Kukuczki
Z tego punktu myśli czytelnika płyną już swobodnie ku własnym spełnionym marzeniom, ku drodze, jaką niejeden z nas pokonał, by je osiągnąć. Ku tym drobnym punktom zwrotnym przybliżającym bądź oddalającym nas od celu i uczuciom, które im towarzyszyły. Ku radości i szczęściu odczuwanemu, gdy udało się wykonać kolejny krok wprzód oraz nieszczęściu i obawie, gdy ten krok musiał być okupiony trzema wstecz. Z pewnością niektórzy z Was, nasi drodzy Czytelnicy, zarejestrowali mieszane uczucia  radości, satysfakcji ale i smutku oraz żalu, gdy cel został osiągnięty. Poczucie pustki, jakie wtedy nierzadko się pojawia umacnia nas w przekonaniu, że szczęście jest drogą. Nieukończenie jej może być zarówno porażką jak i sukcesem. 

Gorąco polecamy tę pozycję wszystkim fanom gór jak również amatorom dobrej książki!

Przydatne linki: