niedziela, 17 stycznia 2021

Raport Zespołu ds. zbadania okoliczności wypadku podczas zimowej wyprawy na Broad Peak 2013 r.


Po tragicznych wydarzeniach na Broad Peak, w marcu 2013 roku, z inicjatywy Krzysztofa Wielickiego i Artura Hajzera utworzono zespół mający na celu ustalenie okoliczności, przyczyn i możliwości uniknięcia śmierci dwóch członków zespołu atakującego szczyt - Macieja Berbeki i Tomasza Kowalskiego. Raport wywołał falę komentarzy zarówno krytycznych jak i pozytywnych w społeczeństwie ale i w samym środowisku alpinistycznym.


Krzysztof Wielicki wielokrotnie wypowiadał się na temat niepotrzebnej kategoryczności raportu, który winą obciążył przede wszystkim Adama Bieleckiego, częściowo także Artura Małka a także wskazał na niedociągnięcia i błędy ze strony kierownika wyprawy.

Aleksander Lwow w wywiadach podkreśla, że żaden z członków zespołu nie ma doświadczenia w zimowych wejściach na wysokość powyżej 8000 m n.p.pm. w związku z tym nie powinno się formułować tak personalnych wniosków i oskarżeń.

“Mieliśmy obowiązek to pokazać, a nie schować to pod dywan” – Piotr Pustelniki o raporcie.



Zespół w składzie:

  1. Anna Czerwińska
  2. Piotr Pustelnik
  3. Bogdan Jankowski
  4. Michał Kochańczyk
  5. Roman Mazik

korzystał również z ekspertyzy osób, które wspinały się zimą na najwyższe szczyty świata:

  1. Leszka Cichego
  2. Ryszarda Gajewskiego
  3. Artura Hajzera
  4. Macieja Pawlikowskiego
  5. Janusza Gołąba
  6. Marcina Kaczkana
  7. Roberta Szymczaka
Zespół zwrócił głównie uwagę na:

  • brak butli tlenowych w obozie czwartym,
  • brak wcześniejszych ustaleń dotyczących taktyki ataku szczytowego i zejścia z wierzchołka pomiędzy kierownikiem wyprawy a zespołem szturmowym, jak i brak ustaleń w samym zespole co robić na wypadek opóźnień czy zasłabnięcia któregoś z członków wyprawy,
  • brak niezbędnych badań wytrzymałościowych Berbeki i Wielickiego przed wyprawą,
  • rozdzielenie się zespołu z inicjatywy Bieleckiego,
  • brak ponownego scalenia się zespołu po osiągnięciu wierzchołka,
  • awaryjność radiotelefonów,
  • 11-dniowy pobyt w bazie po aklimatyzacji na wysokości powyżej 7000 m.n.p.m.,
  • zbyt późne wyjście zespołu szturmowego (około godz. 5),
  • niewycofanie się zespołu szturmowego z ataku z powodu późnej godziny,
  • brak kontaktu wzrokowego pomiędzy osobami schodzącymi wcześniej a częścią zespołu, która pozostała w tyle,
  • brak obiektywnych przesłanek, że życie Bieleckiego i Małka było zagrożone (raport podkreśla jednak, że w ich subiektywnym odczuciu tak właśnie mogło być),
  • brak rejestracji wszystkich rozmów z Berbeką i Kowalskim,
  • zejście Bieleckiego z obozu czwartego do bazy, kiedy jeszcze akcja ratunkowa była w toku i istniała szansa na pozytywny jej zwrot.

W raporcie nie znalazło się nic na temat nieodpowiednich raków Kowalskiego - mało prawdopodobne wydaje się być, że podczas rozmów z Jackiem Berbeką i Jackiem Jawieniem, uczestnikami wyprawy poszukiwawczej latem 2013 roku, fakt ten nie został przez himalaistów ujawniony komisji, biorąc pod uwagę chociażby bezkompromisowość Jacka Berbeki. Wydaje się, że zespół zdecydował się nie eksponować tego elementu. Wielokrotnie podkreśla się w raporcie, że przygotowanie wyprawy pod względem organizacyjno-sprzętowym spełniało standardy światowe.

W raporcie podkreśla się również prawidłowe dobranie składu szturmowego, choć oczywistym jest fakt, że 50% tego zespołu nie miało doświadczenia na ośiotysięcznikach w okresie zimowym lub jakimkolwiek (Kowalski wspinał się poniżej 8000, Małęk - w 2012 roku na Lhotse osiągnął 8200 m. n. p. m. )

Rodzina Berbeków daleka jest od szukania winnych. Pozostają jednak pytania bez odpowiedzi. W książce "Jak wysoko sięga miłość. Życie po Broad Peak" Ewa Dyjakowska-Berbeka mówi, że rozumie strach Bieleckiego i Małka, jednocześnie niektórych elementów relacji nie potrafi pojąć, możliwe, że część historii nigdy nie ujrzy światłą dziennego.

Ocena zachowania człowieka w tak ekstremalnych warunkach jest trudna, całkiem możliwe, że niewykonalna. Zacytujmy Wandę Rutkiewicz: "Zespół (...) ma przed sobą cel, który będzie realizował za wszelką cenę. Nie wolno zakładać i żywić oczekiwań wobec innych, że w sytuacji zagrożenia narażą własne życie, by nam pomóc" wskazując na świadomość samych himalaistów, że taka pomoc nie zawsze może być udzielona i sami również nie zawsze będą w stanie pomóc. Z kolei Messner twierdzi, że jeśli nie jesteśmy w stanie odciąć partnera od liny, nie jesteśmy gotowi na góry. Wydaje się, że nie da się istoty partnerstwa ująć w reguły, zasady, regulaminy. Pewne zachowania są automatyczne, ale jednocześnie utrzymywanie równowagi pomiędzy altruizmem a walką o własne życie wymaga nieprzeciętności charakteru.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz