wtorek, 17 maja 2022

"Waleczne z gór. Nieznane historie bohaterskich kobiet" Agata Puścikowska




  • Wydawnictwo: Znak
  • Rok wydania: 2021
  • Ilość stron: 366
  • Dostępność: ceneo.pl

Agata Puścikowska wykonała pracę wręcz tytaniczną i choćby z tego powodu warto książkę "Waleczne z gór" przeczytać i pochylić się nad ogromem materiału jaki udało się autorce zgromadzić przed przystąpieniem do jego analizy i oprawy literackiej. 

Książkę Puścikowskiej dobrze czytać na raty, choć oczywiście losy kobiet z gór w czasie II wojny światowej są na tyle wciągające, że z trudem przychodzi je dawkować. Każda historia jest jednak tak wyjątkowa, że poświęcenie jej większej ilości czasu przed przystąpieniem do kolejnej, wydaje się rodzajem hołdu, podziwu i szacunku dla postawy naszych lokalnych patriotek. Przeznaczmy na nią wiele wieczorów. Będą bogate w emocje i przemyślenia. Zainspirują do poszukiwania archiwaliów w internecie, gdzie odkryć można prawdziwe perełki, choć w ilości, niestety, nielicznej.

Hotel Palace w Zakopanem - w czasie okupacji
siedziba gestapo, obecnie Muzeum Walki i Męczeństwa
"Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat" to motto, które przyświecało wszystkim cichym bohaterkom
książki. Każda z nich nie wahała się, by poświęcić własne zdrowie, życie a nawet dobro swojej rodziny. Wiele z bohaterek, gdy wybuchła wojna, było już matkami dla swoich dzieci i pomimo poczucia obowiązku wobec rodziny, powinność, jaką czuły wobec ojczyzny, okazała się silniejsza. Wiele z nich straciło wszystko. Poddawane nieludzkim torturom, więzione, przewożone do obozów pracy i śmierci, bez kontaktu z rodziną, z wybitymi zębami, poddawane eksperymentom medycznym, nigdy nie zdradziły ani jednego nazwiska czy informacji, która pozwoliłaby okupantom (zarówno tym z zachodu jak i tym ze wschodu) zlokalizować i aresztować, czy też zabić na miejscu osób, które działały w konspiracji. Czy nie żyjemy w czasach, w których potrzebujemy takich wzorów, autorytetów i przykładów? Jasnych i czystych intencji, niesplamionych hipokryzją czy lękiem przed utratą tego, co dla człowieka zwykle najważniejsze. 

Helena Marusarzówna
Jedną z najbardziej znanych postaci tamtego okresu i regionu była oczywiście Helena Marusarzówna. Choć oczywiście również jej siostry oraz bracia nie pozostali obojętni wobec hitlerowskiej napaści na kraj ojczysty w roku 1939. Helenka była świetną narciarką, siedmiokrotną mistrzynią Polski w konkurencjach alpejskich (bieg zjazdowy, slalom, kombinacja). W latach 1936-39 nie miała sobie w Polsce równych. Urodziła się w Zakopanem, 17 stycznia 1918 roku, dzięki czemu z górami była za pan brat od najmłodszych lat. Nic więc dziwnego, że wraz z wybuchem wojny została świetną kurierką zajmującą się przenoszeniem poczty i przeprowadzaniem szlakiem górskim ludzi, którzy próbowali przedostać się na Węgry, Słowację, a stamtąd bywało, że i dalej. Została schwytana dość szybko, bo już w marcu 1940 roku, przez żandarmerię słowacką i przekazana w ręce gestapo. Była więziona między innymi w okrytej niechlubną sławą zakopiańskiej katowni "Palace", ale i w Tarnowie oraz w Krakowie na Montelupich. 12 września 1941 roku została rozstrzelana w Pogórskiej Woli koło Tarnowa. Obecnie, po ekshumacji, jej grób znajduje się w Zakopanem na Pęksowym Brzyzku. Pośmiertnie odznaczono ją orderem Virtuti Militari, a w 2019 roku Krzyżem Wielkim Odrodzenia Polski. Ta piękna i charakterna dziewczyna została przedstawiona również w filmie "Marusarz. Tatrzański Orzeł", którego bohaterem głównym jest co prawda brat Heleny - Stanisław, ale rodzeństwo stanowiło nieodłączną parę i było tak zżyte, że nie sposób opowiedzieć ich historii w izolacji. Film bez opłat można zobaczyć tutaj >>> "Marusarz. Tatrzański Orzeł"

W książce znajdziemy również losy:

  • Jadwigi Apostoł
  • Katarzyny Filipek
  • Heleny Błażusiak
  • Józefy Machay-Mikowej
  • Genowefy Kroczek
  • Sercanek
  • Marii i Wandy z rodu Zachwiejów
  • Róży i Wandy Głowińskich
  • Antoniny Tatar
  • Ludwiny Makuch
  • Urszulanek
  • Bronisławy Staszel-Polankowej
  • Heleny Zachemskiej
  • Barbary Grocholskiej-Kurkowiak

Polecamy!

wtorek, 3 maja 2022

"Witalij Abałakow. Jego czasy, góry, przyjaciele i wrogowie" S. Szibajew




  • Wydawnictwo: STAPIS
  • Rok wydania: 2022
  • Ilość stron: 224
  • Dostępność: ceneo.pl


Prace nad polskim przekładem książki zakończono w lutym 2022 r. Kilka dni później doszło do ataku wojsk rosyjskich na niepodległą Ukrainę. Wszelkie wątpliwości co do stosunku Szibajewa do wojny jako takiej oraz tej konkretnie, rozwiewa zawarte w przedmowie do polskiego wydania oświadczenie.

Szibajew to znany na wschodzie dziennikarz, alpinista, ratownik górski, instruktor i trener alpinizmu. Do napisania książki o Witaliju Abałakowie skłoniło go zainteresowanie świata zachodniego dokonaniami tego XX-wiecznego alpinisty (tu szczególną rolę odegrała zwłaszcza korespondencja z niemieckim dziennikarzem i alpinistą Robertem Steinerem). 

Bracia Abałakow
(Jewgienij po lewej, Witalij po prawej stronie)
Historii Witalija nie da się opisać w oderwaniu od historii jego brata Jewgienija Abałakowa. Choć braci było trzech, to właśnie więź pomiędzy środkowym i najmłodszym była tak niezwykła, że pozostawali nierozłączni aż do czasu oskarżenia Witalija o kontrrewolucjonizm i działanie na szkodę własnego kraju (Witalij interesował się nowinkami zachodniego świata alpinizmu, krytykował sprzęt i nieprzygotowanie kadr radzieckich). Po oczyszczeniu go z zarzutów i uwolnieniu (w tajemniczych zresztą okolicznościach), bracia nie wrócili już do siebie. Co stało się z trzecim bratem, który początkowo towarzyszył im w wyjazdach na Krasnojarskie Stołby - nie wiadomo. W życiu Witalija i Jewgienija jest więcej takich nierozwikłanych tajemnic. 

Już w roku 1931 Witalij w towarzystwie Jewgienija i Walentyny Czeredowej (od 1930 żona Witalija) zdobywa Dychtau. Był to ich pierwszy "prawdziwy" szczyt. Zaraz po Elbrusie jest to najwyższy szczyt Kaukazu i, jak chce Szibajew, Europy (5205 m. n.p.m.). Było to wejście brawurowe, ponieważ Abałakowowie nie znali gór ani technik wspinaczkowych. Po raz pierwszy wtedy również używali liny ubezpieczającej. Nie mieli opisu terenu i wybranej drogi. Nie wzięli prymusa, więc o herbacie czy ciepłym posiłku, można było zapomnieć. 

punkt asekuracyjny zwany abałakowem od nazwiska wynalazcy
W 1933 roku Jewgienij zdobywa Pik Stalina (późniejszy Pik Komunizmu i dzisiejszy Pik Ismaila Samaniego - Pamir, 7495 m. n.p.m.). W 1934 obaj bracia mają w planach zdobycie Piku
Lenina (wcześniej Pik Kaufman, obecnie Abu Ali ibni Sino, Pamir 7134 m. n.p.m.), aby na szczycie umieścić gipsowe popiersie Iljicza. W założeniu nie będzie to pierwsze wejście, ponieważ w 1928 roku szczyt został zdobyty przez Niemców. Niemieckie wejście zostanie jednak przez braci zakwestionowane, ponieważ nie odnajdą na szczycie żadnych śladów bytności wyprawy niemieckiej (sukces niemieckich wspinaczy zostanie ostatecznie potwierdzony w roku 1957, kiedy to alpiniści uzbeccy odnajdą metalową oprawkę zagranicznych okularów ochronnych). W 1936 obaj bracia zdobywają Czan-Tengri (Tien-szan, 6995 m. n.p.m.), ale podczas zejścia Witalij doznaje tak silnych odmrożeń, że konieczna jest amputacja siedmiu palców u rąk i nóg oraz jednej trzeciej lewej stopy (Lorenz Saladin traci życie, ponieważ polewa swoje odmrożenia naftą, co prowadzi do zakażenia krwi).

 "Byliśmy młodzi, wytrenowani i zarozumiali - bez solidnego przygotowania wyruszaliśmy w wysokie góry; dopiero kiedy przyroda dała nam nauczkę, zrozumieliśmy, że w alpinizmie najbardziej liczy się nie siła, odwaga czy technika, lecz mądra głowa" - wspominał Witalij. 

Ze szpitalnego łóżka trafia niemal od razu na więzienną pryczę. 

"Więzienie znosiłem dobrze. W celi uprawiałem gimnastykę, ale także sporo rozmyślałem. I doszedłem do wniosku, że mój wybór alpinizmu był decyzją trafną, bo zdobywanie górskich szczytów wzmacnia ciało, ducha i wolę. Łatwiej potem przychodzi pokonywać różne trudności i znosić cierpienia. Ci dzisiejsi inteligenci to mazgaje - siedząc w celi niejeden z nich stracił ducha, albo nawet całkiem się załamał. Ale ja byłem przecież alpinistą, a do tego urodzonym na Syberii. Dla nas - Sybiraków, wszystko to było możliwe do zniesienia." wspomina Witalij w 1980 roku.

Jewgienij Abałakow w klasycznej
na tamte czasy uprzęży piersiowej
Po wyjściu z więzienia w 1940, Witalij, pomimo kalectwa, zdobywa w 1956 roku Pik Pobiedy (wcześniejszy Pik XX-lecia Komsomołu, póżniejszy Pik Wojskowych Topografów, Tien-szan, 7439 m. n.p.m.), trenuje również młodych alpinistów i kobiecą grupę alpinistyczną Elwiry Szatajewej. Dziewczyny giną w 1974 roku podczas trawersowania Piku Lenina. Nagłe załamanie pogody unieruchomiło alpinistki na dużej wysokości. Abałakow pełnił wówczas w obozie funkcję kierowniczą. Utrzymywał z dziewczynami łączność do ostatniej minuty. Uniknął jednak konsekwencji, co było wtedy co najmniej zastanawiające, ponieważ stosowano surowe kary dla trenerów w przypadku śmierci ich podopiecznych, włącznie z karą więzienia czy pracy przymusowej w łagrze.

Witalij Abałakow był również cenionym wynalazcą elementów sprzętu wspinaczkowego. Do powszechnego użytku trafiły: plecak Abałakowa, pas asekuracyjny Abałakowa, śpiwór Abałakowa, namiot Abałakowa, hak Abałakowa, choć niektórzy twierdzą, że nie były to pomysły oryginalne, a zaczerpnięte z nowinek zachodnich, które przecież Witalij śledził systematycznie i z zaciekawieniem. Z pewnością jednak w pełni oryginalne są: abałaz (przyrząd zaciskowy), kostka mimośrodkowa czy punkt asekuracyjny o nazwie ucho Abałakowa. Witalij od początku dążył do unowocześnienia sprzętu używanego przez rosyjskich alpinistów po to, aby zapewnić im jeszcze większą skuteczność i bezpieczeństwo. Bywało jednak i tak, że rosyjskie sposoby wspinaczki znacząco odbiegały od metod stosowanych na zachodzie, lecz mimo to, budziły podziw i uznanie, jeśli nie od razu, to po pewnym namyśle. I tak, tajną bronią radzieckich alpinistów były ... kalosze (gałoszki). W 1975 roku Amerykański Klub Alpejski zaprosił przedstawicieli Federacji Alpinizmu ZSRR w ramach rewanżu za gościnność, jaką okazano amerykańskim wspinaczom podczas międzynarodowej alpiniady w Pamirze rok wcześniej. Wizyta rozpoczęła się w pobliżu Nowego Jorku w skałkowym rejonie Shawangunks. Nagle jeden z przedstawicieli delegacji rosyjskiej, przymierzając się do wspinaczki krzyknął do drugiego:

- A gdzie nasze baletki wspinaczkowe?

- Cholera! Zupełnie o nich zapomniałem! - odkrzyknął kolega, po czym wyciągnął z plecaka kalosze, wprawiając tym publiczność w zdumienie. Gumowe kaloszki były nowe i lśniące. Chłopcy włożyli je na cienkie skarpetki i przywiązali tasiemkami zupełnie tak, jak czynią to baletnice ze swoimi baletkami. Przeraziło to z początku Amerykanów, którzy dbali o bezpieczeństwo gości. Oczywiście zmienili zdanie po tłumaczeniu, że gałoszki świetnie sprawdzały się i sprawdzają nadal we wspinaczce skałkowej, dobrze trzymają się podłoża i zapewniają stopom gibkość. Delegacja rosyjska faktycznie pokonała drogę w świetnym stylu.

Witalij Abałakow zmarł 26 maja 1986 roku. W latach 1993, 1994 i 1995 miała miejsce czarna seria. Odchodzą po kolei: syn Witalija Oleg (tragiczny wypadek drogowy), żona Walentyna i córka Gala. Jewgienij ginie o wiele wcześniej w roku 1948 w tajemniczych okolicznościach. Zostaje znaleziony w trakcie spotkania towarzyskiego w wannie wraz ze swoim przyjacielem z Gruzji. Obaj panowie są rozebrani, posiniaczeni, z widocznymi śladami walki. Oficjalna przyczyna śmierci: zatrucie gazem z bojlera. Nieoficjalnie mówi się o potencjalnie możliwym akcie zazdrości ze strony starszego brata - Witalija. Bracia przecież charakterologicznie byli jak ogień i woda.

Po resztę cennych szczegółów zapraszamy do lektury!